Historia prawdziwa: konsultacja z dietetykiem

[Artykuł zaktualizowany dnia 06/11/2023]

Jako prywatny dietetyk, przeszkolony przez G.R.O.S. (Grupa Refleksyjna ds. Otyłości i Nadwagi) dzielę się dzisiaj z Państwem fragmentem konsultacji, która odbyła się w gabinecie. Pacjent („P”) kontaktuje się telefonicznie i twierdzi, że ma nadwagę, ja („T” jak terapeuta) spotykam się z nim po raz pierwszy.

Przed czytaniem dalej

Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale pasjonuję się odżywianiem i zdrowiem.

Artykuły, które znajdziesz na mojej stronie, są wynikiem dogłębnych badań, którymi chciałbym się z Tobą podzielić. Chciałbym jednak podkreślić, że nie jestem specjalistą w dziedzinie zdrowia i że moje porady nie powinny w żaden sposób zastępować porad wykwalifikowanego lekarza. Jestem tutaj, aby cię poprowadzić, ale ważne jest, abyś skonsultował się z profesjonalistą w przypadku konkretnych pytań lub wątpliwości medycznych. Twoje dobre samopoczucie jest ważne. Upewnij się więc, że konsultujesz się z odpowiednimi ekspertami i dbasz o siebie najlepiej, jak to możliwe.

Procedura spotkania

– P: „Witam, chciałbym schudnąć około dziesięciu kilogramów. Próbowałam już jeść jabłko dziennie, stosowałam **** diety, ograniczałam cukier, tłuszcze, jadłam dania gotowane na parze itp. Czasami to działa, ale zwykle po pewnym czasie wracam do wagi, a potem trochę. Tym razem chcę żeby było trwałe i do tego kupiłam wagę, jestem gotowa wszystko zważyć, żeby być bardziej rygorystyczną, wytrzymam i nie złamię, zastosuję się do Twoich rad co do joty, powiedz mi co mam zrobić.

– T: Nie ma wątpliwości, masz żelazną wolę i Twojej motywacji nie trzeba już udowadniać. Czy jednak jesteś pewien, że metoda jest odpowiednia? Sama mówisz, że po jakimś czasie wracasz do starych nawyków i dziś jesteś na wadze wyższej niż startowałaś, a mimo to nigdy nie przestałaś chcieć jej zgubić…

– P: Zgadzam się, ale jak to zrobić?

– T: Jak myślisz, co powstrzymuje Cię przed utratą wagi w dłuższej perspektywie?

– P: Cukierku! Jestem uzależniony ! Bez tego nie mogę się obejść…

– T: Co w takim razie myślisz, aby najpierw popracować nad ilością innych potraw, tych, które nie są słodkie. Jedząc je w mniejszych ilościach, Twoja waga zacznie spadać.

– P: Cóż, to nie może działać, prawda cukier, który powoduje przyrost masy ciała !

– T: Jak myślisz, co jest bardziej tuczące: 100 kalorii cukru czy 100 kalorii brokułów?

– P: To oczywiste, że 100 kalorii cukru sprawi, że przybiorę na wadze. Cukier jest magazynowany i nie zapewnia organizmowi tego samego, co brokuły.

– T: Czy możesz sobie wyobrazić, że przyczyną przyrostu masy ciała jest przekroczenie dziennej liczby kalorii, niezależnie od źródła ich spożycia?

– P: To trudne, nie uczono nas tego.

– T: Czy to, czego się do tej pory nauczyłeś, pozwoliło ci schudnąć?

– P: Nie, mówiłem wcześniej, przybrałem na wadze…

– T: Czy jest zatem możliwe, abyś spróbował spojrzeć na sprawy inaczej?

– P: Tak, mogę spróbować.

– T: Czy zgadzasz się, że kilogram piór i kilogram ołowiu ważą po jednym kilogramie?

– P: Zgadzam się!

– T: Czyli 100 kalorii cukru i 100 kalorii brokułów dostarcza organizmowi 100 kalorii i ma taki sam wpływ na wagę?

– P: Tak…

– T: Jeśli moje zapotrzebowanie energetyczne wynosi 2000 kalorii dziennie, kiedy jem 1000 kalorii dziennie w postaci ciastek, chudnę, a kiedy jem 3000 kalorii fasolki szparagowej, tyję…

– P: Tak to wyglądało….

– T: Bardzo często tym, co uniemożliwia moim pacjentom utratę wagi, jest myślenie, że istnieje dobra i zła żywność. Spożywają więcej tak zwanej „dobrej” żywności, niż to konieczne, i czują się winni, gdy jedzą „złe”. Nie powstrzymuje ich to od zaprzestania jedzenia tych „złych”, powiedziałbym nawet, że jak już zaczęli, „przeklęci, bo popierdoleni”, to jedzą więcej, niż potrzebują.

jeść więcej, niż potrzebujemy

– P: Poznaję siebie w tym, co mówisz!

– T: Jeśli dzisiaj masz nadwagę, to dlatego, że czasami dostarczałeś organizmowi więcej kalorii, niż potrzebował. Następnie będziemy stopniowo dostosowywać spożycie do Twoich potrzeb. Można to zacząć od ograniczenia porcji produktów, z którymi łatwiej się rozstać. Co myślisz ?

– P: W takim razie nie będę już jadł warzyw i tylko ciastka. Nie możesz schudnąć, jeśli nie stosujesz zbilansowanej diety, prawda? Poza tym będę miała braki…

– T: Czy Twoim zdaniem po miesiącach śniadań, obiadów i kolacji składających się ze słodyczy, ciastek i ciasteczek czekoladowych będziesz miał ochotę na półmisek słodyczy czy urozmaicone i różnorodne danie?

– P: Będę obrzydzona słodyczami, które tak kocham. Więc czy to jest tajemnica? Mam obrzydzenie do siebie, żeby nie ulegać już pokusom?

– T: Czy zamiast tego możemy sobie wyobrazić, że pozwalamy sobie to zjeść, czerpiąc z tego przyjemność, doświadczając prawdziwej satysfakcji po skosztowaniu, nie bojąc się już konsekwencji na wadze, aby naturalnie regulować ilości, bez ograniczania się i systematycznego stosowania jesteś w sytuacji porażki?

– P: Mówisz mi o rozpoczęciu pojednania z cukrem, zamiast o kontynuowaniu walki, prawda? Czy naprawdę myślisz, że to pomoże mi schudnąć?

– T: Jestem o tym przekonany, a Ty?

– P: Muszę jeszcze umieć się zatrzymać na tym, czego potrzebuję!! Ale skąd mam wiedzieć, jakie są moje potrzeby? I jak mam to szanować?

– T: Jak myślisz, skąd możesz wiedzieć, że musisz jeść?

– P: Mój żołądek, głód!

– T: Absolutnie!

– P: Ale bardzo trudno jest przestać jeść, kiedy nie jesteś już głodny. Wiesz, jestem bardzo chciwy! Zwłaszcza, gdy wokół mnie inni jeszcze jedzą lub gdy wiem, że zostało jeszcze ciasto…

– T: Czy myślisz, że zakazanie sobie za każdym razem jedzenia rozwiąże problem?

– P: Kiedy nie jestem w dobrym humorze, to jest to niemożliwe. Wiem jednak, że nie należy podjadać. To właśnie w takich momentach mam większą ochotę na cukier.

– T: Czy w takich momentach cukier poprawia ci samopoczucie?

– P: Wtedy tak, ale potem czuję się winny. Wtedy obiecuję sobie, że więcej tego nie zrobię.

– T: I to działa?

– P: Nie, niezupełnie, to błędne koło…

– T: Czy możesz sobie zatem wyobrazić, że im mniej te pragnienia zostaną zaspokojone, tym częściej będą wracać?

– P: Tak, ale nadal ich zaspokajanie jest niebezpieczne…

– T: Na początku tak, zmiana nawyku nie jest taka prosta. To wymaga czasu. Czy to jest dziś Twój priorytet?

– P: Tak, absolutnie!

– T: Czy czujesz się na to zdolny?

– P: Tak, myślę…”